Rok 1605. Wieś Giedlarowa tonęła w mrokach nocnych. Od razu znajdujemy się w samym centrum akcji. W chacie Klimka Kuprasy, gdzie zgromadzili się wszyscy okoliczni chłopi, aby wysłuchać przemowy tajemniczego księdza Prokopa o uciskaniu ich przez starostę Opalińskiego. Wezwanie księdza do stawiania oporu robi na słuchaczach duże wrażenie.
W dzisiejszym świecie, w którym modnym stało się prawić w dziełach kultury o ucisku chłopów spokojnie mógłby się tak zaczynać prequel prześmiewczego serialu „1670”, ale…
Zaczyna się tak jednak książka Włodzimierza Sulimy Popiela o dość długim tytule: W sidłach Diabła. Powieść z czasów wojny między łańcuckim Diabłem – Stadnickim a leżajskim starostą Opalińskim (Lata 1604-1610) wydana pierwotnie przed drugą wojną światową. Nie ma w niej jednak humoru rodem z netfliksowego serialu. Raczej zwięzła akcja powieści rozwija się w kierunku tarantinowskiego „Kosa”, gdzie tytułowy diabeł, Stanisław Stadnicki, którego poznajemy dopiero w siódmym rozdziale urządza wręcz rytualne mordy na swoich i nie swoich poddanych. Drąc z nich pasy, przypalając, tnąc i torturując na wiele innych wymyślnych sposobów zaspokaja swoją żądzę krwi. W tej żądzy Stadnicki wchodzi w zatargi ze wszystkimi sąsiadami, również z Łukaszem Opalińskim. Czy ciemiężeni przez starostę chłopi przyłączą się do Diabła by walczyć z uciskającym ich panem? Odpowiedź poznacie jeśli sięgniecie po lekturę.
A trzeba powiedzieć, że do kwietnia tego roku było to praktycznie niewykonalne, chyba, że ktoś potrafi czytać powieści na podstawie skanów bibliotek cyfrowych. I to pod warunkiem, że wcześniej wiedziałby o istnieniu tychże. Ja w jednym i drugim przypadku odpowiadam, że nie umiem i nie wiedziałem.
W tym miejscu naprzeciw nam wyszło wydawnictwo Replika z bardzo ciekawym pomysłem serii wyjątkowych powieści historycznych, które w neutralnych warunkach można by pewnie zakwalifikować do kategorii „płaszcza i szpady”, jednak w polskich warunkach zdecydowanie bliżej im do kontusza i szabli, a nim te na dobre zawładnęły polską wyobraźnią - na polach bitewnych i szlakach pełnych przygód niepodzielnie rządziły zbroje i miecze. Stąd właśnie „Szabla i Miecz” jako najwłaściwsza nazwa tej wyjątkowej serii.
Jednocześnie z premierą powieści Włodzimierza Sulimy Popiela wydawnictwo Replika wydało w tym cyklu jeszcze jedną powieść pt. „Mąż Krwawy” Kazimierza Glińskiego. Książki wydane zostały w twardych oprawach, z czytelną i dużą czcionką oraz atrakcyjną oprawą graficzną. Na okładkach pojawiły się współczesne grafiki przygotowane przez Mikołaja Piotrowicza, nawiązujące klimatem do dzieł najpopularniejszych polskich grafików historycznych takich jak na przykład Mariusz Kozik.
Na pierwszym planie okładki „Męża Krwawego” widzimy rycerza w zamkniętym hełmie, który jest w trakcie wykonywania uderzenia odgórnego na swoim przeciwniku. Już za chwilę miecz zacznie ciąć oponenta poczynając od łączenia kręgosłupa z barkiem, by wyjść gdzieś na dolnych żebrach. Sądząc po ilości krwi na zbroi rycerza nie będzie to pierwszy pokonany przeciwnik podczas tej bitwy. Kim jest tajemniczy wojownik możemy domyślać się po tarczy, którą trzyma w rękach. Znajduje się na niej jeden z najstarszych herbów polskich – Napiwon z głową jelenia, pomiędzy rogami której umieszczono wilka. Tak, to Maciej Borkowic, wojewoda i starosta poznański, przywódca konfederacji wielkopolskiej. Tytułowy Mąż Krwawy.
***
Rok 1350. Dobrze sytuowany, wielkopolski chłop Jaroń postanawia wydać swoją jedyną córkę za syna szlachcica. Spokojnie mógłby się tak zaczynać prequel prześmiewczego serialu „1670”, ale na szczęście nie w tym przypadku. W książce Kazimierza Glińskiego mamy do czynienia z innym poziomem kultury. Dziś wmawia się nam, że polscy chłopi byli niewolnikami wyzyskiwanymi przez szlachtę. Stwierdzenia o niewolnictwie chłopów jednak nie znajdują potwierdzenia w opracowaniach historycznych. Wspominam o tym w nawiązaniu do powieści Glińskiego, ponieważ autor na stronicach swojej książki pięknie odmalował relację chłopów i rycerzy wieku XIV. Przeczytajcie sami…
„(…) prawda, że z czasem owi kmiecie-rycerze miano stanu szlacheckiego a znamiona wojenne za znaki rodowe przybrawszy, wysadzili się nad lud siermiężny, zajęty pracą przy cepie i pługu, dającą mniej zysku, choć więcej spokoju niż zawód rycerski. Mimo to z krwi jednej, z nasienia jednego urośli – i niech tam sobie co chcą, pyszałki gadają: ojcami wojewodów, hetmanów i królów z krwi piastowskiej nie kto inny, tylko kmiecie byli, ci sławni Mieczysławów i Bolesławów rycerze. (…) I źle się ten zasługuje macierzy swojej, który różni pomiędzy sobą braci rodzonych, a jednym w oczy chamstwem, a drugim szlachectwem ćwika; bo jedno tylko szlachectwo jest – to duszy szlachetność, i jedno chamstwo – to gęba na wiecheć rozpuszczona i wysadzanie siebie nad innych bez zasług rzeczywistych, bez prawa do tej wyższości.(…)”
Los chciał, że w Kaśce, córce Jaronia zakochał się z wzajemnością Bolech, którego wiatr historii wrzuca w sam środek intrygi Maćka Borkowica. Kmieć ten postanawia wykorzystać tę sytuację do zdobycia... rycerskiego pasa. Czy mu się uda?
Z dwojga omawianych książek jako pierwszą przeczytałem powieść Włodzimierza Sulimy Popiela ponieważ bliżej mi do sarmackich niż rycerskich historii. Po powieść Kazimierza Glińskiego sięgnąłem raczej z obowiązku, jednak to ten drugi okazał się prawdziwym wirtuozem słowa, gdy ten pierwszy był co najwyżej porządnym rzemieślnikiem tegoż…
Piękna, przedwojenna polszczyzna, którą i dziś czyta się bardzo dobrze. Zwięzła fabuła, krwiste (sic!) postaci, pełną gębą przygoda ze zwrotami akcji i rewelacyjne zakończenie. Całość czytało się jak... dobry film. Książka mogłaby jeden do jeden posłużyć jako scenariusz tegoż co wcześniej w formie komplementu słyszałem tylko o powieściach współczesnego sarmackiego pisarza Jacka Komudy.
Przywracanie współczesnym czytelnikom zapomnianych powieści ma w sobie duży potencjał. Naturalnie wraz z powieściami wydawnictwo Replika przywraca również pamięć o samych autorach, którzy do dziś znani byli pewnie tylko pasjonatom tematu. Tutaj jeśli mógłbym coś poprawić w serii „Szabla i Miecz” to rozbudowałbym notki o autorach, które są zdecydowanie zbyt zdawkowe. Kilka zdań to zdecydowanie za mało! Rozbudowałbym noty biograficzne i dodałbym zdjęcia pisarzy. Całość mogłaby uzupełniać kompletna lista dzieł autorów. W Internecie nie znajdziemy dziś tegoż, Kazimierz Gliński nie ma w swoich dziełach na Wikipedii uwzględnionego „Męża Krwawego”, a Włodzimierz Sulima Popiel nie ma na tymże portalu nawet notki biograficznej. Tutaj czuję ogromny niedosyt.
***
Co dalej z Serią? W czerwcu ma się ukazać trzeci tom. Będzie to książka Stanisława Kluczka pt. „Zamek Gardłorzeziec”. Nic nie wiemy o autorze. Nic nie wiemy o książce. Jedyna informacja jaką znalazłem o niej to reklama w Gazecie Świątecznej z 1931 roku zachęcająca do jej zakupu:
Ciekawa powieść... – ja kupię na pewno!
Ps. Czy na stronicach tej książki pojawi się również tajemniczy ksiądz Prokop?
Zapomniana Biblioteka
Wywiad z prof. dr hab. Agatą A. Kluczek - wnuczką pisarza Stanisława Kluczka: http://www.zapomnianabiblioteka.pl/2024/07/wywiad-z-prof-dr-hab-agata-kluczek.html