Wychodząc naprzeciw zadaniom naszego portalu „Budujemy dwór”, który zasadniczo zajmuje się popularyzacją architektury preferowanej przez polską szlachtę i ziemiaństwo, pragniemy również przybliżyć naszym czytelnikom kontekst kulturowy, który przynależy do budownictwa dworskiego. Stąd też już prowadziłem naszych czytelników szlakiem polskich dworów, gdzie mieszkali lub przebywali czasowo wielcy Polacy: Artur Grottger, Juliusz Kossak, Leopold Loeffler, Stanisław Moniuszko, Józef Ignacy Paderewski, Tadeusz Reytan, Walery Sławek, wspominając wielu innych przy okazji. Bowiem Polska była zbiorem rodzinnych siedzib, gdzie kwitła rodzima kultura. Pragniemy, żeby Polska taka jaką dziś zastajemy nawiązywała do tych korzeni, bowiem rodzina, tradycja i własność są z pewnością ważne jeśli chcemy śmiało kroczyć w wiek XXI jako naród, a nie zbiorowisko przypadkowych ludzi zamieszkałych na peryferiach „mniej ważnej” Europy.
„Album Pałahickie” z kolekcji Muzeum Lubuskiego w Gorzowie Wielkopolskim jest ciekawym zbiorem akwareli autorstwa wybitnego polskiego malarza Henryka Rodakowskiego. Jest to bardzo różne malarstwo od tego, które możemy zobaczyć w jego portretach olejnych. Przede wszystkim są to akwarele, a więc w randze malarskiej coś trochę „mniej znaczącego” niż wielkie płótna malowane farbą olejną. Jednakże to właśnie to te barwne obrazy zainteresowały mnie tak bardzo, gdyż pokazują one doskonale życie wokół pałahickiego dworu, gdzie Rodakowski mieszkał przez trzy lata. Niestety wizerunku samego dworu nie udało mi się znaleźć, ale za to ze wspomnianych akwarel możemy zaczerpnąć sporo wiedzy o charakterze etnograficznym z Pokucia, ziemi niegdyś będącej integralną częścią Rzeczpospolitej.
Chciałbym zwrócić uwagę na kontrast dzielący dwa światy; ten wewnątrz dworu (lub różnych dworów) reprezentowany przez portrety, głównie olejne, ale i czasem akwarele oraz na otoczenie pałahickiego dworu, będące tu głównym przedmiotem zainteresowania, pokazane w Albumie. Rzut oka na Autoportret artysty (ryc.1), lub Portret córki artysty, Marii Woźniakowskiej (ryc.2), pozwala nam uzmysłowić szybko, że wnętrze dworu i jego mieszkańcy i całe jego otoczenie, aczkolwiek stanowią jedność, to jednak jawią się naszym oczom jako dwa różne światy. Zestawienie portretu olejnego z akwarelą, która właściwie też portretuje ludzi, tyle że na zewnątrz, i w zupełnie innej tonacji kolorystycznej, jest ze wszech miar frapujące, gdyż ujawnia jak gdyby pewną hierarchię nie tylko społeczną, ale i malarską. Choć wcale tak naprawdę być nie musi, gdyż różni malarze posługiwali się akwarelą do portretowania wyższych sfer. Jakby nie było akwarela jest tańszą techniką malarską choćby ze względu na koszt materiału malarskiego. Malarstwo olejne związane jest jednak z pewnym prestiżem oraz kosztem.
Z drugiej strony patrząc na pałahickie obrazy zobaczyć możemy duszę artysty, który kocha swój kraj i ludzi wokół; każdy jest tu ważny, każdy ma swoją funkcję w życiu.
Sam artysta budzi naszą większą ciekawość. Jaka była jego droga życiowa przed przybyciem do Pałahicz?
Henryk Rodakowski (ur. 1832 we Lwowie, zm. 1894 w Krakowie) zasługuje na szczególne miejsce w polskiej historii sztuki gdyż był on znaczącym reprezentantem akademickiego romantyzmu w Polsce. Piszę w Polsce, ale Polski przecież wtedy nie było na mapie Europy. Ale byli jednak tacy, którzy przypominali światu istnienie narodu pod obcymi zaborami; jednym z tych ludzi był Henryk Rodakowski. To on właśnie u boku malarzy tej miary co Jan Matejko i Piotr Michałowski stworzył w połowie XIX wieku podwaliny rodzimej sztuki o klasie artystycznej docenianej ówcześnie w całej Europie. To z czym mamy dziś do czynienia w historii europejskiego malarstwa można by nazwać dyskontynuacją pamięci: oto zachodnioeuropejscy historycy sztuki tylko z rzadka i marginesowo przywołują narracje dotyczące sztuki „innej (zapomnianej do niedawna) Europy”. Częściej to jednak czynią domy aukcyjne niż akademicy. Dlatego też przynajmniej my sami powinniśmy mieć świadomość, że zawsze mieliśmy swoje malarstwo, które znajdowało uznanie w innych krajach Europy. Jednym z bardzo wielu przedstawicieli tego malarstwa był właśnie Lwowianin z urodzenia, Henryk Rodakowski. Jeśli miałbym wspomnieć o hierarchii ważności to musiałbym wspomnieć, że Rodakowski był dla Polski ważny z kilku względów. Po pierwsze, był pierwszym z tych co na Zachodzie odnieśli sukces. Po drugie, Rodakowski był jednym z tych malarzy, którzy wypchnęli sztukę polską na szerokie wody sztuki europejskiej, do Wiednia, Wenecji, Rzymu i Paryża. W naszych polskich warunkach Rodakowski był ważną personą, gdyż w 1894 wybrany został dyrektorem Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych i przewodniczącym Komitetu Muzeum Narodowego. Pełnił też przez krótki okres przed nagłą śmiercią funkcję dyrektora Szkoły Sztuk Pięknych.
Rodakowski jest znany przynajmniej części społeczeństwa polskiego jako wybitny portrecista. Postacie, które malował to doskonałe studia psychologiczne, bardzo akademicko poprawne pod względem faktury i kompozycji. Fizjonomiczne rysy modeli są z reguły są perfekcyjnie odwzorowane, ale bez przesadnego nadużywania środków wyrazu. Jest w nich wielka subtelność, delikatność i umiar. Pamiętać należy, że Rodakowski nie był wyłącznie portrecistą. Był także autorem kompozycji historycznych i quasi historycznych, a jak się zabierał do ich realizacji to traktował pracę tą bardzo poważnie. W kontekście narracji każdego obrazu studiował dokumenty, ikonografię, przekazy literackie, kostiumy, zbroje itd, tym bardziej więc możemy mu ufać jako etnografowi, bo o tym razem piszę.
Trzyletni pobyt we dworze na Pokuciu, to wprawdzie tylko epizod w życiu malarza, ale jakże ważny epizod. Sceny rodzajowe stworzone w tym czasie to bardzo ciekawy przyczynek do dyskusji nad obyczajowością polską w tym utraconym regionie naszej Ojczyzny, który z pewnością jest ważny także dla innych kultur z Polską historycznie związanych. Spuścizna ta jest dziś naturalnie bardziej dostępna Ukraińcom niż Polakom, choć nowa atmosfera pozwala przynajmniej na organizowanie wystaw retrospektywnych. Galeria Lwowska ze Lwowa *, na przykład, ma w swej kolekcji sporo doskonałego malarstwa polskiego, w tym płótna autorstwa Henryka Rodakowskiego, które okresowo wypożycza polskiej widowni po tej stronie granicy. Malarstwo Rodakowskiego było prezentowane m.in. przez Muzeum Miedzi w Legnicy w 1998, Galerii Sztuki Dawnej w Lodzi (2009), w Galerii Malarstwa Polskiego 1800-1945 w Muzeum Śląskim. Bardzo ciekawie wypadła wystawa zatytułowana Lubomirscy Linii Przeworskiej. Arystokraci i kolekcjonerzy w Muzeum Regionalnym w Stalowej Woli, gdzie można było obejrzeć portrety tego rodu autorstwa Rodakowskiego.
Był Rodakowski synem inteligenckim, adwokackim, dzieckiem polskiej szlachty, a ludzie tego pokroju bez obcowania z ziemią wiecznie żyć nie mogą. Zmiany polityczne w Galicji tylko przyśpieszyły powrót malarza w rodzinne pielesze. Oto po licznych wojażach zagranicznych, które zresztą Rodakowski będzie kontynuował, artysta wraca do domu. Musiał Rodakowski tęsknić za domem, gdyż dwa razy uciekał z wiedeńskiego Theresianum, a członkowie jego najbliższej rodziny pojawiają się często na portretach: Portret żony (1889), Portret córki artysty, Marii Woźniakowskiej (1891), Portret Zygmunta Rodakowskiego, brata artysty (ok. 1841) Portret ojca (1850) Portret ciotki artysty, Babetty Singer (1851), Portret Wiktora Rodakowskiego (1851), Portret matki (1853), Portret siostry artysty, Wandy, w stroju ślubnym (1858), Portret żony (1865), Portret pasierbicy artysty, Leonii Blühdorn (1871), by wymienić najważniejsze prace.
Przyjazd do Pałahicz dostarcza artyście olbrzymiej stymulacji do malowania. To tu powstają przepiękne sceny rodzajowe, które ujawniają nam duszę człowieka, który tęsknił do domu, do rodziny, do swojskiego krajobrazu, do ludzi. Jakże różne jest to malarstwo od dość chłodnych, elegancko-akademickich, potraktowanych po rembrandtowsku i utrzymanych w ciemnych tonacjach, portretów. Nie jest mi wiadomo jak wyglądał dwór w Pałahiczach, ale jego obecność jest wyczuwalna – życie tętni wokół niego. To można natychmiast zauważyć patrząc na wodnisto-barwne obrazy z pałahickego albumu. Bo przecież dwór to nie tylko budynek, ale właśnie całe otoczenie, które go otacza – ludzie i natura. Stąd nie trudno jest sobie wyobrazić domowników zerkających przez okno, wychodzących na portyk, by zobaczyć co się tam dzieje. A dzieje się sporo. Oto na jednej z akwarel z 1867 widzimy listonosza (ryc.3), potężną postać o rysach słowiańskich targającą solidną skórzaną torbę z listami. W namalowanym rok później Doręczycielu telegramu (ryc.4) w podobnej funkcji widzimy bardzo charakterystyczną postać pejsatego Żyda ubranego w brudno-szary chałat, z jarmułką na głowie. Do grona starannie odmalowanych typów ludzi z Pokucia dołącza zarządca Iwan Brzuś (ryc.5), postać niewątpliwie o uroku ludzi z pogranicza rusko-wołoskiego, przypominająca trochę filmowego Bohuna – z wąsem, długimi czarnymi włosami, ubrany w długi haftowany na ludowo kożuch i walonki. Robi silne wrażenie. Na innym obrazie płowo-włosy chłopak stajenny dźwigający siodło konne (ryc.6), prezentuje się okazale na tle drzwi pokrytych diamentowym ornamentem. Sama twarz, prawie bez wyrazu, nie zdradza ani zadowolenia ani uśmiechu. Podobną melancholię i posępność widać na twarzy wąsatego leśniczego Gregorcia (ryc.7), charakteru wyjętego żywcem z Lekcji martwego języka Andrzeja Kuśniewicza.
W Albumie Pałahickie próżno szukać dziedzica czy wizerunku dworu, W tle widoczne są za to fragmenty zabudowań dworskich, stąd wiemy że jesteśmy w folwarku i na wsi. Bardzo dostojnie prezentuje się pałahicki wójt (ryc.8); w kapeluszu z rondem, długim płaszczu przepasanym ozdobnym pasem oraz solidnych skórzanych bryczesach. Z pasa zwisa klucz, wiadomy symbol wójtowskiej władzy. To na wójcie właśnie spoczywa rola pośrednictwa pomiędzy dziedzicem, kościołem oraz mieszkańcami wsi. Wieś i dwór są od siebie zależne; wielu wieśniaków znajduje zatrudnienie przy robotach polnych, w stajniach, oborach i kuchniach, a bez pracy ich rąk dwór jako gospodarstwo rolne nie mógłby funkcjonować (patrz ryc.9 i 10). Nieliczni tylko pracują na swoim, a nie brak tez hobbystów. W dawnej Polsce każda niemal wieś miała swojego przysłowiowego Janka muzykanta, albo jakiegoś innego uzdolnionego chłopa. W Pałahicach dumnie nosił się ludowy rzeźbiarz (ryc.11).
Ogólnie widać życie i koegzystencję ludzi różnych wyznań, kultur i etnicznej przynależności. Wśród akwarel Rodakowskiego znaleźć można przedstawienia trzech Żydów o różnym statusie majątkowym: najzamożniejszy jest właściciel oberży Jaśko (ryc.12), biednie natomiast prezentuje się karczemny lokator, pachciarz Szlomo (ryc.13), a wspomniany wcześniej doręczyciel w swym dziurawym chałacie wygląda na zupełnego nędzarza. Historykom jest wiadomo, że w granicach dawnej Rzeczpospolitej żyło bardzo dużo biedoty żydowskiej. Pogląd ten nie licuje ze stereotypem – jeśli Żyd to bogaty. Na Pokuciu Polacy stanowili mały procent ogółu populacji i sytuowali się na szczycie społecznej drabiny, wyjąwszy małą liczbę polskich włościan. Dominowała ludność pochodzenia rusko-wołoskiego, a w miasteczkach było dużo biednych Żydów, w niektórych, zwłaszcza w stanisławowskiem, do ok. 75%. Diametralnie inna demograficznie była sytuacja wokół Lwowa, otoczonego pierścieniem zupełnie polskich wsi i miasteczek.
Z upływem czasu akwarele z Ąlbumu Pałahickie nabrały olbrzymiego znaczenia etnograficznego, nie są one więc wyłącznie obiektem estetyczno-malarskich analiz. Rodakowski dołożył tu swoją cegiełkę do prac etnografa Oskara Kolberga, który rozsławił Pokucie i Kołomyję na zachodzie Europy. Więcej, patrząc na obrazy Rodakowskiego wzbogacamy sobie wiedzę na temat rozmaitości religijno-etnograficzno-kulturowych na ziemiach dawnej Rzeczpospolitej. Pokucie już w 1349 roku znalazło się w granicach Królestwa Polskiego. Inkorporacja dokonała się za czasów Kazimierza Wielkiego, jednak po hołdzie złożonym Jagielle przez hospodara wołoskiego Piotra I, Pokucie stało się lennem, a potem terenem spornym, by wreszcie po zwycięstwie hetmana wielkiego koronnego pod Obertynem być wcielonym do Polski (1531), w której granicach pozostało do I rozbioru w 1772 roku. Pokucie Polska odzyskała znowu w marcu 1923 decyzją Rady Ambasadorów Ententy, by je stracić na dobre po inwazji sowieckiej 17 września 1939.
Mieszkańcom Europy Zachodniej Pokucie i Kołomyja zostało przybliżone przez angielską pisarkę Menie Muriel Dowie, która odbyła w 1890 roku podróż do tej egzotycznej części Europy. Nie małą rolę odegrała też wystawa, którą w 1880 roku zorganizował w Kołomyi Oskar Kolberg (ryc.14). W tym kontekście Rodakowski, choć nie tylko on, prezentuje nam bardzo ciekawy materiał kulturoznawczy. Pokucie nie jest dziś częścią Polski, ale jednak pozostaje ważnym elementem naszej spuścizny kulturowej na tych ziemiach.
Spójrzmy na chwilkę na autoportret artysty, eleganckiego pana przy sztalugach, a potem zerknijmy z powrotem na wspomniane wcześniej akwarele. Dwa różne światy, nieprawdaż.
P.S. Jeśli ktoś z naszych kochanych czytelników posiada zdjęcie dworu w Pałahiczach to bardzo proszę o udostępnienie.
Obrazy autorstwa Henryka Rodakowskiego:
1 – Autoportret przy sztaludze
2 – Portret corki artysty, Marii Woźniakowskiej 1891. Olej na płótnie. 120 x 85 cm. Lwowska Galeria Sztuki
3 – Seń, dworski listonosz Z cyklu Album Pałahickie. 1867. Akwarela na papierze. 23 x 32 cm. Muzeum Lubuskie w Gorzowie Wielkopolskim.
4 – Roznosiciel telegramów Z cyklu Album Pałahickie. 1868. Akwarela na papierze. 23 x 32 cm. Muzeum Lubuskie w Gorzowie Wielkopolskim.
5 – Gumienny Iwan Brzuś Z cyklu Album Pałahickie. 1868. Akwarela na papierze. 23 x 32 cm. Muzeum Lubuskie w Gorzowie Wielkopolskim.
6 – Chłopiec stajenny Josio Z cyklu Album Pałahickie. 1867. Akwarela na papierze. 23 x 32 cm. Muzeum Lubuskie w Gorzowie Wielkopolskim.
7 – Pobereżnik Gregorcio Z cyklu Album Pałahickie. 1867. Akwarela na papierze. 23 x 32 cm. Muzeum Lubuskie w Gorzowie Wielkopolskim.
8 – Wójt Nykoła Z cyklu Album Pałahickie. 1867. Akwarela na papierze. 23 x 32 cm. Muzeum Lubuskie w Gorzowie Wielkopolskim.
9 – Kuc Myszka Z cyklu Album Pałahickie. 1867. Akwarela na papierze. 23 x 32 cm. Muzeum Lubuskie w Gorzowie Wielkopolskim.
10 – Stajenny Iwan i koń Dickyt. Z cyklu Album Pałahickie. 1868. Akwarela na papierze. 23 x 32 cm. Muzeum Lubuskie w Gorzowie Wielkopolskim.
11 – Chłopski rzeźbiarz Z cyklu Album Pałahickie. 1867. Akwarela na papierze. 23 x 32 cm. Muzeum Lubuskie w Gorzowie Wielkopolskim.
12 – Karczmarz Jasio Z cyklu Album Pałahickie. 1867. Akwarela na papierze. 23 x 32 cm. Muzeum Lubuskie w Gorzowie Wielkopolskim.
13 – Pachciarz Szlom Z cyklu Album Pałahickie. 1867. Akwarela na papierze. 23 x 32 cm. Muzeum Lubuskie w Gorzowie Wielkopolskim.
14 – Plakat wystawy
Ilustracje pochodzą z: http://pinakoteka.zascianek.pl/Rodakowski/Rodakowski_4.htm
* W tekście wspomniano publikacje Dmitrija Szelesta. Galeria Lwowska, Malarstwo Polskie, Auriga, Warszawa 1990, druk Jugoslawia.
Wiedza dot. Pokucia oraz plakat pochodzi z: http://pl.wikipedia.org/wiki/Pokucie
dr Zygmunt Jasłowski