
Wiedza o naszym kraju pochodzi od ludzi, którzy go współtworzyli, dla niego pracowali, opisywali jego piękno, spisywali jego bogatą historię, tworzyli uroczą architekturę, sztukę, literaturę i muzykę. Jeśli chodzi o wartości poznawcze to szczególnie przydatnymi są etnografia i krajoznawstwo. Przecież nawet dziś kiedy turystyka jest udziałem szerokich mas społecznych, większość z nas nie zna porządnie własnego kraju, i to nawet w jego w dzisiejszych granicach, a cóż dopiero o ziemiach I Rzeczpospolitej, onegdaj największego kraju Europy. Nie tak dawno temu redaktor Łukasz Górka pisał na tych łamach o Zygmuncie Glogerze, który mnie samemu utkwił w pamięci z objazdu naukowego do Tykocina pod kierownictwem dobrze znanego dziś badacza historii Podlasia, profesora, a wtedy jeszcze młodego doktora, Józefa Maroszka. To właśnie dzięki takim ludziom i takim dziełom, oraz sztychom Ordy, Vogla i wielu innych malarzy, a także dzięki pisemnym pracom etnografów jak Gloger i Kolberg, nasza wiedza o Polsce jest pełniejsza.
Moja najstarsza wiedza o Oskarze Kolbergu pochodzi ze sławetnej niegdyś audycji radiowej p.t. „Z Kolbergiem po kraju”. Stąd bierze się częściowo pasja poznania lepiej kraju memu sercu najbliższego i najpiękniejszego, choć pewnie są kraje na świecie piękniejsze. Na portalu „Budujemy dwory” staramy się wędrować po dworach dawnej Rzeczpospolitej, podobnie jak dawniej Kolberg po wiejskich chatach, i szukać klimatu i nastroju dawnych lat. Szczególnie na wsi widoczny jest dziś pewien pęd do ratowania lokalnych tradycji. Jeśli mówimy o dworze, to trzeba pamiętać że tylko mały procent Polaków mógł wołać dwór swym domem. Nie mogło to być dużo więcej ponad 10% ogólnej populacji kraju. Miasta były, co najmniej do XV wieku w dużym procencie zamieszkałe przez Niemców, Żydów, osadników olenderskich, a nawet Szkotów, Francuzów i Włochów. Polacy – chłopi i szlachta w olbrzymiej masie byli wieśniakami z dziada pradziada, ich domem był pałac, dwór oraz chłopska chata. Jeszcze przed drugą wojną światową 70% Polaków mieszkało na wsi.
Kurpie
Oskar Kolberg, syn Juliusza, profesora miernictwa i geodezji na Uniwersytecie Warszawskim i Fryderyki Mercoeur, pochodził z rodziny o korzeniach cudzoziemskich, niemiecko-francuskich. Nie był też typowym Polakiem-katolikiem, gdyż urodził się w rodzinie ewangelickiej, jednakże z jego opisów różnych stron Polski możemy wyczuć, że Kolberg pisze o swoim kraju, swojej Polsce, o swojej Słowiańszczyźnie. Mówi to nam coś o atrakcyjności Polski, jeśli człowiek niemal bez kropli polskiej krwi pisze o Polsce z taką pasją, i tak ciepło. Jednocześnie jeśli spojrzymy na towarzyskie otoczenie Kolberga to znajdujemy tam sławne nazwiska ze środowiska kulturalnego Warszawy – Samuel Bogumił Linde (autor słynnego słownika), Mikołaj Chopin (ojciec Fryderyka Chopina) i Kazimierz Brodziński (poeta). Pamiętać należy, że Berlin musiał odgrywać też jakąś rolę w życiorysach przodków Kolberga, jako że Warszawa do Pokoju w Tylży była w rękach Prusaków, a i w czasach saskich osiedliło się tu sporo Niemców. Sam Kolberg odebrał dość staranne wykształcenie, a po Liceum Warszawskim kształcił się nie gdzie indziej lecz właśnie w Akademii Handlowej w Berlinie. Ale na tym nie koniec, gdyż wszechstronność wykształcenia Kolberga nie ominęła muzyki, którą studiował pod kierunkiem Józefa Elsnera, także mentora i nauczyciela naszego wielkiego Fryderyka. Wśród zawodów, które przyszło Kolbergowi wykonywać w życiu dorosłym można wymienić: nauczyciel muzyki, księgowy, urzędnik bankowy i w dyrekcji Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, ale nas interesuje tu przede wszystkim Kolberg-etnograf.
Nikt przed Kolbergiem w Polsce nie zrobił tak gigantycznej roboty jak on: przez lata, i z niesłychana starannością i pieczołowitością zebrał i usystematyzował według regionów rodzimą kulturę ludową w monumentalnym dziele zatytułowanym „Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce” oraz „Obrazy Etnograficzne”. W latach 1857-1890 wydał 33 tomy Ludu…., a dalsze 3 tomy z jego spuścizny zostały wydane już po jego śmierci.
Oskar Kolberg
Obok regionów do dziś wchodzących w skład państwa polskiego, Kolberg zebrał wiedzę na temat niektórych ziem, które nam zabrano: Wołyń, Podole i Pokucie. W mym artykule dot. malarza Rodakowskiego, wspomniałem właśnie Pokucie oraz wystawę etnograficzną w Kołomyi w roku 1880, która wydatnie przyczyniła się do rozsławienia Karpat Wschodnich w Europie. Otóż współorganizatorem tej wystawy był Oskar Kolberg, a jej gościem sam cesarz Franciszek Józef. Dziś Karpaty Wschodnie w większości są w granicach Ukrainy, ale my Polacy mamy bogatą na ten temat wiedzę, właśnie dzięki m.in. Kolbergowi. Wydaje się, że bez ludzi pokroju Kolberga czy Glogera nie mielibyśmy w Polsce idei skansenu. Dziś każdy prawie region w Polsce ma muzeum regionalne i skansen, i bardzo dużo można się tam dowiedzieć i nauczyć. Dla etnografa-krajoznawcy Kolberg to klasyk bez którego ani rusz. Na przykład w tomie 27 dotyczącym Mazowsza czytamy:
We wszystkich wymienionych wyżej miejscowościach osiadli włościanie nazywali się i dotąd są nazywania Kurpiami. A nazwa ta pochodzi od obuwia zwanego kurpie, uplecionego z łyka lipowego, wiązowego lub z innego drzewa.” (Przyp.: Kurpie są w ogóle wzrostu średniego, lubo zdarzają się niekiedy i wysocy; Kurpie od Ostrołęki, Myszyńca [Dudy, Cięck itd.] jak i dalsi, wąsów ani faworytów nie noszą. Barwa włosów jest jasną, wszakże spotkać można i szatynów. Kobiety noszą zwykle włosy nie splecione i z tyłu zarzucone; tak też idą i do kościoła, a czynią to [jak mówią] na pamiątkę, że i Matka Boska także włosów nie plotła, ale je rozpuszczała. – Tygodnik ilustr. z r. 1881 (nr 297-300) daje wizerunki i typy Kurpiów zebrane i wykonane przez W. Gersona.)” Lubo w puszczy dawne zwyczaje, więcej niż winnych okolicach utrzymują się w swej prostocie, przecież i tu wciska się zbytek. Dawne obuwie Kurpiów coraz więcej wychodzi ze zwyczaju, a buty rzemienne, lubo dotąd (u zamożniejszych) tylko w Niedziele i święta widziane, coraz bardziej się upowszechniają. Chustki i wyrobki bawełniane, któremi nas zarzucają cudzoziemcy, i tu już zaczynają u kobiet wchodzić w użycie.”Nigdzie prawie zwyczaj palenia tytuniu nie jest tak upowszechniony, jak tu na puszczy. Każdy mężczyzna bez wyjątku, gdziekolwiek go spotkać się wydarzy, pali tytuń, a nawet dzieci od lat 12 nałóg ten przejmują.”Rzadkiemy były tu kradzieże. Zostawiali na polu wozy ładowne z zaprzęgami, a przecież im nic z nich nie ginęło; konie puszczali zazwyczaj na całe lato w lasy, i chyba gdy ich koniecznie potrzebowali, lub na zimę, spędzali one do domu, wszelako nie ponosili od złodziei w nich szkód. Konie te zazwyczaj małe, są niezmiernie rącze i po piaskach nie leniwie biegają.
I to jest tylko fragment, a jest tu prawie wszystko co trzeba wiedzieć o Kurpiach.
W suplemencie do Sandomierskiego Kolberg podaje piosenki, które też sporo mówią nam o mentalności ludzi tam mieszkających:
Na weselach wiejskich śpiewają.:
Powiedzieli ludzie,
ludzie Żurawianie,
że nasza Maniusia
ślubu nie dostanie.
Ślub wzięła, ślub wzięła
i swego Marcelka
do serca przyjęła.
Do obiadu:
Prosili nas na wesele,
na barani gnat,
z jednej strony opalony,
z drugiej pies objadł..
Prosili nas na wesele,
na baranie kiszki,
radzi byśmy byli jedli,
nie dali miski.
Czyż to nie jest piękne zaplecze dla polskich dworów? Ci ludzie pracowali we dworach i dla dworów, często zapraszali państwo na wesela czy chrzciny. Nierzadko wspólnie świecono jajka wielkanocne na schodach dworu. Pewnie czasem też nie jeden chłop poklął sobie na pana, dzierżawcę czy ekonoma, a życie toczyło się dalej… W dawnej Polsce ramy codzienności były zakreślane przez oś dwór-wieś-kościół, z takich korzeni wyrosło większość Polaków i tego się nie da zaprzeczyć.
Oskar Kolberg pochowany został na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Rzeźbiarz Tadeusz Błotnicki przyozdobił jego grób popiersiem, a w Przysusze, miejscu urodzenia etnografa, znajduje się muzeum jego imienia poświęcone kulturze Polski, a w szczególności powiatu przysuskiego.
Gorąco zachęcam do lektury tekstów Oskara Kolberga.
dr Zygmunt Jasłowski